Do niedzieli, Kaszuby kojarzyły mi się głównie z jeziorami, łąkami pełnymi kwiatów, tabaką i ludzką zaradnością. W miniony weekend dostrzegłam tam GÓRY! Nie pagórki, czy inne wzniesienia, ale góry (!).
Bywa, że mam problemy z adaptacją.
Póki są to sytuacje nowe - pół biedy.
Gorzej jeśli chodzi o ludzi, których znam od lat.
W piątek, Hancyna odebrała świadectwo szkolne. Zaraz potem, w podartych rajstopach i obitym nosem wylądowała w szpitalnym ambulatorium.
Szczęśliwie, złamania nie było.
Proste powierzchnie, w przypadku naszj córki, są najbardziej zdradliwe...